nieania napisał(a):A jednak Jezus mówił, że trzeba zostawić wszystko i pójść za nim. Po ludzku może to i głupota i nieodpowiedzialność, ale skąd wiesz jak jest po Bożemu?
No właśnie o to mi chodzi, że jeżeli dzisiaj sprzedaż wszystko co masz i rozdasz ubogim, to pomijam osoby wierzące, ale Twoi niewierzący znajomi (zapewne takich masz), powiedzą że oszalałaś. Dla nich to będzie niezrozumiałe, że w tym momencie zgromadziłaś sobie skarb w niebie, którego ani mole nie zjedzą, ani rdza itd.
Ewangelia jest dla nas, skoro młodzieniec pytał się Jezusa, to każdy z nas może się zapytać o to samo. Skoro jesteś katoliczką, tzn. że również jesteś uczniem Chrystusa. To znaczy, że on i Ciebie posyła w drogę, żebyś głosiła Dobrą Nowinę.
Przecież w tej Ewangelii jest mowa o tym, że ten człowiek spełniał wszystkie przykazania, całe prawo, żył tak, jak powinien żyć, a jednak był smutny. A dlaczego? A właśnie dlatego, że tak naprawdę pokładał ufność w swoim bogactwie - nie potrafił się tego bogactwa pozbyć. Zresztą możemy przypuszczać, że nie potrafił, bo odszedł smutny, ale nie wiemy czy któregoś dnia z Boża pomocą tego nie uczynił. Tutaj nie chodzi o to, że jak nie jesteś Warrenem Buffetem, to
nieania napisał(a):Od nas jednak nie wymaga pozbycia się wszystkiego.
Jeżeli jesteś osobą biedną, to jakby odpowiednikiem tej Ewangelii jest przypowieść o wdowie, która wrzuca ostatni grosz. I Jezus wtedy mówi uczniom, że ona oddała najwięcej, bo oddała wszystko co miała, a większość oddaje z tego, co mają w nadmiarze.
Dlatego to jest tak trudne do przyjęcia dla nas słowo.