A ja myślę, że Marek ma tu rację. Ewangelia socjotechniki nie potrzebuje. Owszem, można ją zastosować, podobnie, jak można reklamować Słowo Boże na billboardach, tylko cytując słowa podpowiedziane przez Polonium: "jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą". Jeśli nie billboard, to słowa, jeśli nie słowa, to gesty... I w czasach trudnych dla jawnej ewangelizacji ludzie przyjmowali wiarę, Kościół nie zginął (choć i dzisiaj mimo rzekomej wolności słowa, wszyscy ją mają, prócz chrześcijan, ale nie o tym jest wątek).
Ciągle uważam, że to Duch Święty jest numerem jeden w ewangelizacji i to On podpowiada kiedy co mówić.
A co, jeśli trafisz na osobę inteligentną i znającą chrześcijaństwo z przekazów innych osób? Co, jeśli trafisz na osobę, która o tym planie coś słyszała, może nawet czytała Pismo, ale absolutnie nie chce go przyjąć, uznając jedynie liberalizm? Co, jeśli taka osoba o ten plan cię zapyta? Przecież nie odpowiesz, że to nie jest ważne, prawda?
[align=center][img]http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/baner/banner7.jpg[/img][/align]
[align=center]
[color=#C71585][b]Dzięki Bogu za Jego dar niewypowiedziany! (2 Kor 9,15)[/b][/color]
[/align]
|